Cud nad Wisłą - nie tylko 18 decydującą o losach świata bitwa.
Wojnę polsko – bolszewicką 1919 – 1920/21 można generalnie nazwać tym określeniem zjawisk nadprzyrodzonych. Bo czyż nie cudem jest stawienie czoła i zwycięstwo (niestety w dużej mierze jego efekty zostały zaprzepaszczone przez samych Polaków podczas negocjowania – zawierania układu pokojowego w Rydze)* ledwo co odradzającego się po 123 latach niewoli (rozbiorów) i walczącego na wszystkich frontach o nowe granice państwa polskiego. Wprawdzie określenie cud przylgnęło do przełomowego wydarzenia – bitwy warszawskiej – jednak geniusz Wodza Naczelnego Józefa Piłsudskiego należy rozpatrywać w ciągu w całym ciągu wydarzeń tej wojny. W skrócie można go ująć chociażby tak: Odezwa Naczelnika Państwa „Do mieszkańców byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego” – wspólne działania polsko-łotewskie w Łatgalii - Wyprawa Kijowska – kontrofensywa bolszewicka – „Na probostwie w Wyszkowie” - Obrona Warszawy – kontrofensywa polska znad Wieprza (Dęblina) - Orlęta w Zadwórzu (kolejne „polskie Termopile”) – obrona Zamościa – Bitwa pod Komarowem (kawaleryjska) - zagon na Kowel (pancerny – jak na owe czasy) - Bitwa nad Niemnem - zagon na Korosteń (kawaleryjski). Wymieniam chronologicznie nie tylko wielkie kampanie tej wojny i przełomowe bitwy, ale również te symboliczne oraz charakterystyczne dla polskiego oręża działania militarne.
Najbliższe odniesienie do dzisiejszych czasów, bieżących wydarzeń – wszak historia magistra vitae est – wydają się mieć dwa fakty związane z tym okresem.
Po pierwsze Marszałek J. Piłsudski bardzo często podkreślał, że bez ofiary Powstańców Styczniowych – w których kulcie został wychowany – nie byłoby Drużyn Strzeleckich, POW, „Sokoła”, czyli słowem wielkiego zrywu ku niepodległości Polski podczas I wojny światowej. Zasiew krwi Powstańców sprzed wówczas pół wieku, których zryw z militarnego punktu widzenia z góry skazany był na niepowodzenie wydał po obumarciu ziarna swój biblijny plon. Warto o tym pamiętać wspominając determinacje walki o niepodległość odradzającej się Rzeczypospolitej. Zwłaszcza dziś gdy zaczynają się odzywać głosy mówiące o bezsensowności Powstania Warszawskiego. Lekcja historii układająca się chociażby w taki ciąg zdarzeń: 1863/64 – 1914/21 – 1939/45 i później powinien pozwolić sceptykom spojrzeć rozsądniej (właśnie tak – rozsądniej) na żertwę stolicy z 1944 r.
Po drugie praprzyczyną wycofania się Marszałka Piłsudskiego do Sulejówka był szok jakiego doznał (i polscy żołnierze oraz miliony naszych rodaków pozostawione na pastwę bolszewickich oprawców) po pokoju ryskim. Pogłębiły tę swoistą „wewnętrzną emigrację” następująca niebawem sejmokracja i niemożliwość utworzenia stabilnego rządu. Wracając jednak do rozmów pokojowych z bolszewikami nigdy dotąd negocjatorzy nie żądali mniej niż krwią swą wywalczył żołnierz. Dla delegacji rosyjskiej było to oczywiste i liczyli się z możliwością żądania przez stronę polską powrotu RP na wschodzie wręcz ku granicy przedrozbiorowej. Gdy polska delegacja zdominowana przez endeków (nie chcieli ziem na których żywioł etnicznie polski był mniej liczny od nacji rusińskich) oraz ludowców (ci z kolei obawiali się ziem z dominującymi wielkimi gospodarstwami szlacheckimi) określiła oczekiwaną granicę w przybliżeniu bliżej niż linia rozejmowa z jesieni 1920 r. nieufni bolszewicy zaczęli wietrzyć podstęp. Nie wiedzieli co Polacy znani z forteli mogą knuć. Dopiero pod naciskiem niesławnej polskiej delegacji, która dowiedziała się, że Marszałek zwiedziawszy się o zdradzie (sic!) wysłał swojego przedstawiciela zaczęli naciskać na bolszewików na natychmiastowe zawarcie układu – póki „głos Marszałka” jest jeszcze w drodze - na ich haniebnych warunkach. Nocne kontakty z Moskwą i… miliony Polaków walczących o Rzeczpospolitą, czekających na nią znalazło się poza jej granicami. To nie była już nawet Targowica! W tzw. 20-leciu międzywojennym Stalin zdołał przeprowadzić kilka czystek etnicznych mordując setki tysięcy Polaków pozostałych na terytorium bolszewickiej rosji. Warto pamiętać i o tej lekcji z historii, zwłaszcza gdy przesuwane są nie tylko w Europie granice cywilizacyjne i podważane jej podwaliny.
Jan Fedirko, FN, sierpień 2018 (tekst i zdjęcie - z ul. Józefa Piłsudskiego).